O zwierzętach... |
Przed sklepem w lesie stoi w kolejce mnóstwo zwierząt: niedźwiedzie, lisy wilki, jeże itp... Przez kolejkę przepycha się zając. Rozpycha inne zwierzęta łokciami, wreszcie jest na początku kolejki! W tym momencie łapie go niedźwiedź i mówi: "Ty zając, gdzie się wpychasz?! Na koniec!" I mach! rzuca go na koniec kolejki. Zając znowu się przepycha, ale znowu łapie go niedźwiedź i odrzuca na koniec. Zając powtarza swój wyczyn jeszcze kilka razy, ale za każdym razem niedźwiedź wyrzuca go na koniec. Wreszcie obolały Zając otrzepuje się z kurzu i mówi do siebie: "Nie to nie. Nie otwieram dzisiaj sklepu!"
Do kibla w barze wchodzi zając, po kilku minutach wylatuje z
trzaskiem przez okno. Podbiegają do niego kumple: "Ty, co się stało",
"Eeee, nic takiego...", "No powiedz!". "No, wchodzę sobie do kibla, siadam,
obok mnie siedzi niedźwiedź. Jak niedźwiedź się załatwił to mnie
wziął, podtarł się mną i wyrzucił mnie przez okno."
Następnego dnia sytuacja powtarza się. Zając wylatuje przez okno, ale tym
razem niedźwiedź siedział przy barze i sączył piwo. Kumple Zająca są
ciekawi co się wydarzyło. "Włażę do kibla, siadam żeby się załatwić.
Niedźwiedzia nie ma, ale za to obok mnie siedzi jeż. No i jak się
załatwilem to wziąłem jeża i się nim podtarłem."
Na gałęzi wiszą sobie 3 nietoperze i rozmawiają ze
sobą.
W pewnej chwili jeden z nich zaniemówił i jak sprężyna stanął głową do
góry.
Ci dwaj pozostali popatrzyli na siebie i jeden z nich:
"Kurcze, znowu zemdlał".
Leci nietoperz przez las, dup pierdolnął o drzewo. Podnosi
się, leci dalej, znów ryp - drugi raz pierdolnął o drzewo, ale leci dalej.
Wreszcie trzeci raz rąbnął, podnosi się, zatacza i klnie:
"Kurwa, ja się kiedyś przez tego walkmana zabiję".
Wraca nawalona wrona z imprezy. Leci i kracze
- Krrra, Krrra itd. Nagle (było już ciemnawo) walnęła w drzewo. Spadła.
Po chwili podnosi się, otrzepuje z kurzu
- Hau, miau - cholera jak to było?
Wpada koń do baru, siada na jednym z wysokich stołków i
mówi:
- Barman!!! Małe jasne proszę!
Barman podał mu piwo, koń wypił, zapłacił i poszedł.
Podchmielony facet ze stołka obok zbliża głowę do barmana i mówi
półszeptem:
- Dziwne, nie...?
A barman:
- Dziwne... Zawsze pił duże jasne...
Podwieszone pod szczytem jaskini wiszą sobie
nietoperze-wampiry. Wiszą sobie i myślą, że dobrze byłoby wybrać się na
jakąś krwiożerczą ucztę. Wreszcie najstarszy z rodu odzywa się:
- Czterech najmłodszych poleci na zwiady: jeden na wschód, jeden na
północ, jeden na zachód i jeden na południe.
Czekają dzień, wrócił pierwszy zwiadowca i nic nie znalazł.
Jeszcze jeden dzień i noc, wróciło dwóch następnych i też nic.
Czekają jeszcze dwa dni i dwie noce, aż wreszcie wpada ostatni zwiadowca z
mordą całą we krwi.
- Gdzieś się tak urządził? Pokaż i nam! - krzyczą stadnie.
Na to zwiadowca-nietoperz-wampir rusza w sobie tylko znanym kierunku a za nim
reszta. Lecą dzień i noc - i nic, lecą jeszcze jeden dzień, aż ukazuje
się przed nimi olbrzymia skała.
- Widzicie to? - pyta zwiadowca.
- No jasne! - odpowiadają stadnie.
- A ja własnie ostatni raz jak tu byłem cztery dni temu w nocy to nie
zauważyłem tej skały i się na nią wpierdzieliłem.
- Dlaczego niedźwiedź chodzi w futrze?
- Bo jak by wyglądał w płaszczu przeciwdeszczowym.
Idą dwa zajączki przez sawannę i widzą pasącą się
żyrafę.
- Wiesz - mówi jeden - chętnie bym ją pociupciał.....
- Dobrze - mówi drugi - bierz się do roboty. Ja poczekam.
Zajączek dobrał się do żyrafy, ale że to trwało dość długo, drugi
nudzi się i zaczyna rzucać w głowę żyrafy kamieniami.
Żyrafa wzdycha:
- Taki mały, a ciupcia, że aż w głowie huczy...
Zajączek mieszka w pobliżu misia w lesie, ale odgradza ich
rzeka.
W pewnym momencie miś krzyczy:
- Zajączku chodź szybko! Biegiem. Coś się stało. Zajączku!!!
Zajączek przestraszony biegnie kilometr do mostu i z powrotem kilometr,
zmachany przybiega do misia i się pyta:
- Co się stało?
Miś: - Umiesz tak? Bzbzbzbzbz
Zajączek wnerwiony wraca i na drugi dzień krzyczy:
- Misiu szybko. Ratunku!!! Na POMOC!!!
Miś przestraszony biegnie 2 kilometry do zajączka i się pyta:
- Co się stało?
Zajączek: - Już umiem: BZBZBZBZBZ.
Lew, król zwierząt wychodzi z kalendarzykiem i długopisem
na sawannę. Spotyka żyrafę: "Pani Żyrafa, nieprawdaż? Zjem panią w
poniedziałek na obiad" - i notuje w kalendarzyku. Żyrafa otworzyła już
pysk, chce zaprotestować, lecz cóż, król zwierząt, nic to nie pomoże...
Z łezką w oku odchodzi.
Lew spotyka zebrę: "Aaa, Pani Zebra, zaraz, zaraz..." wertuje kalendarzyk -
"tak, środowa kolacja jeszcze jest nie zamówiona. Więc spożyję panią w
środę na kolację". Zebra chce protestować, lecz ze ściśniętego gardła
nie może wydać głosu. Szlochając odchodzi.
Zbliża się wesoło kicający zajączek. "Pan Zając, jeśli się nie mylę.
Więc ja zjem pana jutro na podwieczorek" - i notuje w kalendarzyku.
- "To ja pana pierdolę!"
- "Aa, to ja pana skreślam..."
Lecą sobie dwa wróble i jeden z nich uderzył w krowę i
wybił jej oko. Drugi leci i nagle zauważył, że nie ma kolegi, odwraca
się, widzi jak tamten skacze po krowie i pyta:
- Co ty robisz?
A drugi na to:
- Jeszcze kurwie żebra połamię!!!
Idzie zajączek i podśpiewuje:
- Pomylone misie, pomylone misie...
Zza krzaka wyskakuje ogromny niedźwiedź.
A zając:
- Pomyliło mi się...
Wchodzi zajączek do knajpy i mówi:
- Jak ten ()... co mi ukradł konia zaraz go nie odda to zrobię to co zrobił
mój dziad w takiej sytuacji!
Po chwili koń zjawia się znów pod knajpą. Zając już chce wychodzić, ale
wszyscy chcą wiedzieć co zrobił jego dziad.
- Jak to co? - oburza się zając - Poszedł do domu pieszo.